Byliśmy w parku wpkiw na spacerku. Wszystko było by super i hiper, gdyby nie mały incydent. Z ogrodzonego pubu, który był otwarty wybiegły dwa wypasione mopsy i z ujadaniem rzuciły się na Riaczka. Rio kłapał zębami, a one ani rusz nie chcą się odczepić, i za nami jak wściekłe. Po kilku minutach wybiegł właściciel z krzykiem na mopsy,nas przeprosił, mopsy pod pachę i zostaliśmy sami na placu boju. Całe szczęście że były to tylko mopsy, choć i tak dla Rio było to przeżycie, potem cały czas tylko patrzył jak się jakiś pies znowu na niego rzuci.
Zastanawiam się jak należy postępować w takich sytuacjach? Zwłaszcza jeśli spotka się na prawdę agresywnego psa?