Cóż, po prostu sama mam cichą wojnę w domu jeśli chodzi o przekonania religijne. Za dużo czytam for i słucham telewizji aby nie wierzyć, że KAŻDA religia to nie biznes

. Jak widzę tego Pana na klatce schodowej ubranego w taki czarny ubiór, to robi mi się szczerze niedobrze.
Co chciałam powiedzieć? To, że zostałam zmuszona (!) do "wbicia się" do wyznania, które preferuje mój ojciec i jego cała rodzinka i jest wyznaniem najbardziej popularnym w PL. W końcu to temat "na ile można pozwolić w imię wolności wyznania".
I uważam, iż stałam się ofiarą czyjegoś wyznania i nie mogłam obronić swojego wyznania - czyli racjonalizmu... I uspokoję Twoje myśli - po śmierci chcę być sproszkowana i rozrzucona w górach lub na morzu. Pasuje do tematu wątku, prawda? A myślę, że są takie domy w PL i jest ich bardzo dużo, gdzie walczy się z babciami czy to swoimi czy obcymi o to, że ktoś nie przynależy do "tej" religii. Wiele jest historii. Na piekielnych na przykład byłą taka jedna. O tym, jak jak po osiedlu poszła wieść, że ktoś nie ochrzcił dziecka i jakaś "babcia" wzięła na bok owo dziecko i wmawiała że jej rodzice żyją w grzechu, opętał ich szatan itp itd. Takich sytuacji można wyliczać bez końca! W "mieście kobiet" też ostatnio oglądałam ciekawy program o tym co się dzieje "tam" od środka

. Nie będę rozwijać wątku tamtego odcinka, bo tematyka forum to głównie nasze kochane owczarki niemieckie a nie zew natury u ludzi

.
Nawet ostatnio w "Martynie na krańcu świata" było o kobietach co je wywalili w Afryce z miasteczka czy wioski, bo ktoś je posądził że są czarownicami. Dobrze im się żyło, ponad przeciętną, ktoś z zemsty je pogrążył i musiały spierniczać w te pędy, bez pakowania majątku. Inaczej by ja zamordowali jak inne. To jest chore!!!
Dlatego moim zdaniem, każda religia ma coś za uszami. Ja też święta nie jestem pewnie, ale przynajmniej wierze w siebie a nie w coś, czego nigdy nie widziałam.

Także Krzysztofie, jeśli chcesz włożyć mi kij w mrowisko, to zapewwniam Cię że mam ważniejsze sprawy na głowie niż zaprzątanie sobie głowy czymś co nie istnieje

. Życie jest takie krótkie!
Swoją drogą jestem zaskoczona Twoją postawą wobec mnie. Zamiast mi współczuć że ktoś mnie do czegoś zmusił, to nie rozumiesz mojego postu.....

Wyrządzona została mi ogromna psychiczna krzywda. Nadrobiłam ją w ósmej klasie podstawówki czerwoną oceną z wiadomego przedmiotu.

Zemsta jest słodka, lecz jakimś cudem

moje świadectwo nie trafiło w ręce pewnej osoby - było najpilniej strzeżonym dokumentem w tamtym czasie przed rękoma ojca - chyba matka nie chciała wojny w domu.

- to dowodzi jacy ludzie, nawet i katolicy [i właśni rodzice] - potrafią być............

.
Dlatego, moim zdaniem - wyznanie jakim człowiek się kieruje, nie powinien narzucać innym i powinniśmy w miarę możliwości szanować siebie na wzajem. Tzn. żeby każdy wyznawał swoje "po cichu". Jeden lubi łowić ryby, inny hoduje gołębie - dlaczego nie może tak być z wyznaniami, tylko niektórzy tak bardzie się spinają i się z tym afiszują?! Ja przemilczam na forum wszelkie życzenia świąteczne, czasami wrzucę coś "śmiesznego", ale nie o tematyce wyznaniowej. Ot "pada śnieżek i wesołego bałwana"

. Staram się nie wchodzić nikomu w drogę, dopóki nie nadepnie mi na odcisk. Wiadomo, każdy ma też gorsze dni, ale grunt to dostrzec ten błąd, kiedy nasze wyznanie powoduje w nas jakieś nieludzkie emocje i ich okazywanie.