Mój pierwszy owczarek Atos (bez rodowodu, w typie użytka, solidnej budowy) żył 14 lat, przy czym do ostatniego roku był w pełni sił i sprawności; niespełna rok przed śmiercią chodził z nami na całodzienne wyprawy w góry. To były lata 80-te, a on już wtedy był uważany za "staroświecki" model owczarka, z zupełnie prostym grzbietem. W ostatnich miesiącach życia gwałtownie posypały mu się stawy tylnych łap, a gdy dołączyły problemy żołądkowo-jelitowe przestał chodzić. To było na kilka dni przed śmiercią; ponieważ bardzo cierpiał, a szans na wyleczenie nie było, pomogliśmy mu odejść
Mój drugi owczarek, Bari, żył tylko 9 lat. Miał od początku liczne wady (tyłozgryz, złamany ogonek...) ale stawy biodrowe zdrowe; jednak, jak wszystkie eksteriery, wygięty grzbiet i kątowane tylne łapy. Był do końca w niezłej kondycji, ale od 7 roku życia wyraźnie słabł, szybko się męczył i o intensywnym wysiłku nie mogło być mowy. Zmarł na skręt jelit.
A obecne łobuzy - kondycję mają oszałamiającą i mam nadzieję, że tak zostanie jeszcze długo