Nazgul idzie do szkoły... nie wychowałam go wcale. Tzn. dowiedziałam się dzisiaj, tak apropo rozpoznania problemu gonienia kotów, że dla niego świętość to nie ja, ale piłeczka czy żarełko. Brzmi to dla mnie niesłychanie niewiarygodnie, ale teraz już wiem skąd biorą się problemy z kotem, ciągnięciem w nowych miejscach, olewanie przywołania w niektórych sytuacjach (rzadkie zabawy z innymi psami a tym bardziej suczkami),... niby nic, ale jakby tak zebrać wszystko do kupy to się trochę tego uzbiera i przyznaję rację, bo sama bym na to nigdy nie wpadła. Moja wina!!! Stanę na uszach ale znajdę z nim tę dobrą drogę do porozumienia... Cieć jestem totalny, jestem na siebie zła że tego nie zauważyłam że posłuszeństwo sportowe, wspólne zabawy, rower swoją drogą, a wypracowanie szacunku trzeba wypracować sobie... tak jak zaczniemy to robić od jutra. Także bardzo bardzo bardzo dużo pracy przede mną ale chcę, bardzo chcę mieć prawidłowe relacje z psem, właśnie takie jak z ideałem Basco. Już dawno się zastanawiałam że czegoś brakuje mi w relacjach z moim psem, ale wreszcie zrobimy ten właściwy krok do przodu.


