To moja pierwsza wizyta tutaj więc muszę się troszkę rozpisać, mam nadzieję że nie zanudzę nikogo, szukałam podobnych tematów ale żaden nie pasował do mojego problemu.
W tą gwiazdkę postanowiliśmy udać się do schroniska podarować trochę karmy, no i tak się złożyło że wróciliśmy do domu ze szczeniaczkiem. Ogólnie nic o nim nie wiemy bo pani w przytulu powiedziała tylko, że jest 'z akcji' i ma około 10 tyg. Rasa nieznana, wet zakładał że jest to mieszanka ONka z Husky bądź Malamutem ale im bardziej mały rośnie tym wyraźniejsze ma cechy wilka... w sumie to ten czarno-srebrny psiulek z logo forum wygląda jak większa wersja Guinnessa ... Historia dosyć długa i pełna wizyt u weta, szczeniaczek miał kokcydioze, był odratowywany po poważnym odwodnieniu już w schronisku, my jeszcze 2-3 tygodnie walczyliśmy z tym choróbskiem. Jednak mimo iż teraz piesek nie jest na nic chory (mam taka nadzieję) to od kiedy go mamy takich porządnych twardych psich qpek zrobił dosłownie kilka, zazwyczaj jest to ledwo trzymająca kształt żółta maź... Czy to można uznać za normalne? Guinness je wszystko.. poza swoja karma Gdy był malutki i przygłodzony to pochłaniał ją niemal z miską, teraz robie cuda-niewidy by zjadał swoja codzienna porcję (namaczanie, sosiki, buliony, dodatki) i w sumie już nawet to mu zbrzydło, by nie chodził głodny dostaje ryż, bądź pozostałe po obiedzie ziemniaki czy makaron, za kromkę chleba dałby się żywcem oskubać, czasem dostaje na sucho, uwielbia marchew, zjada ją na surowo (świetny gryzak bo teraz psiak zmienia ząbki). W swoim życiu miałam tylko psa-burka który był karmiony resztkami ze stołu i chlebem z pasztetem, nigdy nie miał takich rewolucji żołądkowych, teraz jestem trochę zagubiona. Proszę o poradę