Dzięki za odwiedzinki
Potwory też dziękują, choć ja mam ochotę je wszystkie razem czasem zawiesić na gałązkach, bo rozpuszczone jak nie wiem co
Dopowiem coś, bo dziś znowu odkrylam, że robimy postępy chyba w dobrym kierunku.
Nasza pani trener ciśnie na naukę samokontroli (ćwiczenia OBI), u Leny to zawsze byl problem, nadal zresztą pozostał. Może ma rację, ale....
No wlasnie. Dziś już zresztą nie pierwszy raz, ale pierwszy w takim natężeniu ujrzałam swoją psicę w euforycznym uniesieniu, która gotowa była się dać pokroić za.... chwilkę poglaskania i zabawy w mizianko. I zaprezentowala mi taką dynamikę na takim poziomie entuzjastycznego pobudzenia z tak doskonałym skupieniem i precyzją, że mnie zaszkokowała. Po raz pierwszy widzialam tak wyraźnie, że jestem dla niej nagrodą samą w sobie, że owszem, smaki, piłka, ale jednak ja wygrywam
tamto przestało się liczyć tak mocno...
A doszło do tego tak - ćwiczyliśmy sobie spokojnie chodzenie przy nodze plus zwroty. Rozpraszaczy było sporo, więc szło średnio, ale jednak staralam się ją w tych warunkach skupić (nic z tego, co myślicie, żadne samochody, festyny, to dla Leny nie rozpraszacz, rozpraszaczem jest cichy, spokojny park ze śmietnikami oraz apetycznie wyglądające trawniki).
Nagradzałam ulubionym jedzonkiem. Ale w końcu zaczeliśmy robić coś innego - siad w marszu - wyszedł ladnie, potem zostawanie, potem znowu siad - jeszcze lepiej wszedł, nagrodziłam dziecko jedzonkiem i zakończyłam chwilą beztroskiego mizianka - Lena oszalała ze sczęścia, więc poprowadziłam przy nodze, dalam kilka komend - no i się zaczęło - super dostawienie praktycznie na raz w locie z wylądowaniem w ladnej pozycji, chodzenie i zwroty w pełnym kontakcie, dziki galop do drzewka z ominięciem jak koń na rodeo aż kurz się sypał - tylko po to, żeby pancia znowu TO zrobiła! Ona zaczęła ćwiczyć jakby miała przed nosem piłkę - cud!
No i po co mi ta samokontrola?