Powim jak jest u nas. Z domu wychodzimy w szelkach i obroży. Obroża jest dopięta do smyczy.
W terenie zapinam do szelek linkę (koniecznie amortyzowaną, zarówno dla komfortu psa jak i dbałości o mój kręgosłup) i podpinam do pasa biodrowego. Smycz chowam do plecaka. Obroża czasem zostaje, bo jak dojdziemy do jakiegoś wodnego zbiornika to szelki zdejmujemy, dla bezpieczeństwa.
Na tempo nie narzekam, idzie tak, że nie odczuwam niepożądanego przyśpieszenia.
Sporadycznie schodzi na boki, wtedy natychmiast jest korekta słowna, w naszym przypadku wróć, choć czasem powiem coś innego, zależnie od sutuacji, np. uważaj rower jedzie, z powrotem
Czasem Tora idzie w parze i wówczas psy idą łeb w łeb, prawie wcale nie rozchodza się na boki, jakby rywalizowały, który lepiej pójdzie.
Zasadniczo uważam, że albo pies idzie w obroży i na smyczy, albo w szelkach na lince amortyzowanej przypiętej do pasa biodrowego. Inaczej to męczenie psa i wątpliwa przyjemność dla przewodnika.
ps. podobnie jak Tomek mamy pas i linkę firmy Hifica i sprawdza się doskonale, poza tym, że w upały jest w nim za ciepło, ale też w upalne dni nie chodzimy na pasie. Przymierzam się do dokupienia szelek tej samej firmy (obecnie używamy Juliusa k9)