Tomek napisał(a):
Nie ma zapotrzebowania na psy z potencjałem. Gdyby każdy rodzący się w polskiej hodowli owczarek miał temperament i popędy DDRa (a taki właśnie powinien być prawdziwy owczarek - w końcu pies rasy stricte użytkowej) to byłoby ich więcej w schroniskach niż w domach. Przeciętny Kowalski nie wytrzymałby długo z psem który non stop domaga się uwagi i zajęcia. Właściciel takiego psa musi po prostu lubić spędzać z nim czas, nie ważne jak, ważne aby pies miał jakiekolwiek zadania do wykonania.
Dlatego to, że niektóre hodowle produkują "przymuły" jak my je z Aga nazywamy, owczarki ciężko myślące, wyprane z popędów, nie reagujące na widok piłki czy gryzaka, uczące się tygodniami prostych rzeczy - nie powinno nikogo dziwić. I akurat te kilka cm za dużo w kłębie czy parę kg ekstra na boczkach to nie jest największa bolączka rasy, tylko jest nią upośledzona psychika.
A moim zdaniem to właśnie ta upośledzona psychika jest przyczyną tak dużej ilości owczarków niemieckich w schroniskach. Bo pies stwarza problemy, bo agresywny, bo siusia, bo się nie uczy tak łatwo jak inne, bo jazgotliwy itp. itd. No i jeszcze wyobrażenie przeciętnego Kowalskiego, że taki ON-ek to Szarik + Cywil + Alex w jednym. I że ten przekochany, śliczny szczeniaczek będzie bezproblemowym, samouczącym się psem - obrońcą, stróżem i przyjacielem wszystkich jednocześnie. A tu ZONG i ląduje psiak w schronisku. Psy z linii użytkowej zazwyczaj kupowane są przez ludzi. że tak powiem, świadomych - świadomych swojej decyzji zakupu, świadomych potrzeb psa. I mało ich w schroniskach (oczywiście i ogólna liczebność użytków wpływa na to).
A ja się uważam za przeciętnego Kowalskiego i jakoś po pierwszej suce użytkowej do głowy mi nie przyszło kupowanie owczarka z innej, niż pracująca linii. Dodam, że pracuję, mam rodzinę, dużo obowiązków. A jak ktoś nie lubi z psem spędzać czasu, to po co go w ogóle kupuje?
Edit, bo doczytałam post Tomka odnośnie pracy: Do dogoterapii owczarki niemieckie moim skromnym zdaniem w ogóle nadają się średnio (mają wygląd wilka - czarna maska + stojące uszy budzą często strach), a przy narkotykach - wyobrażam sobie takiego 50-kilogramowego psa skaczącego po bagażach lub samochodzie i wciskającego się w różne zakamarki w mieszkaniu, które trzeba przeszukać.