Hera z każdym eksperymentem walczyła równo tydzień. Tak sobie założyłam. Z nastawieniem, ze jeśli byłyby widoczne choćby minimalne pozytywne zmiany pod koniec tygodnia, to ciągniemy dalej. Póki co wszędzie licho. A gotowane jedzenie tak jak pisałam po 6 dniu doprowadziło już wręcz do biegunki i dosłownie wody z doopska. Po powrocie na brita po 8 godzinach od ostatniej wody była "normalna" Herowa kupa.
Musiałabym spróbować z kością. Może dla odmiany wołowa lup wieprzowa... Po Ksenie mam wyuczone uprzedzenie do świnki. Ksena miała na nią uczulenie.
O tym, że karma powinna być jednak w tę albo w tę stronę anie mieszana też słyszałam. Wytłumaczenie tej zasadności jest dla mnie wystarczająco sensowne, żeby w to wierzyć. Dlatego jeśli kość to przynajmniej porządnie sparzona jeśli nie ugotowana.
Chcemy mieć Herę na suchej karmie. Często latem wyjeżdżamy choćby na weekendy i mamy nadzieję, że tak jak Ksena tak teraz Hera będzie nam wszędzie towarzyszyć a sucha karma w takim wypadku jest po prostu wygodna.
Dziękuje wszystkim za zainteresowanie Herową kupą