maf napisał(a):. Zwyczajnie zastanawiam się nad tym, czy mieszkanie na podwórku jest faktycznie aż tak złe dla psa?
dla owczarka niemieckiego tak. ale np. dla takiego kaukaza to idealne warunki.
psy są bardzo wytrzymałe, wiele zniosą, w wielu warunkach przetrwają. w końcu ilu ludzi trzyma ONki na podwórkach, w klatkach, na łańcuchach? ile z nich ma kontakt z człowiekiem tylko wtedy, kiedy dostają miskę z żarciem (i to też nie jest jedzenie minimum dobrej jakości)? ile z nich w ogóle nie jest wypuszczanych z klatek, spuszczanych z łańcucha (o głupim spacerze nawet nie wspominając)? a mimo to żyją. męczą się, ale żyją. ludzie biorą ONki bez zastanowienia, bo takie mądre i bardzo łatwo dostępne. nie przyjdzie im do głowy dowiedzieć się czegoś o rasie tylko ich myślenie polega na "mam podwórko to pies będzie miał super warunki", w końcu tyle ludzi ONki na podwórkach trzyma. i to się tak ciągnie na nieszczęście dla tych psów. a cóż się dziwić zwykłym ludziom skoro behawiorystka w telewizji przyklepuje branie ONka do "pilnowania hektarów"? cóż się dziwić, jeśli hodowca FCI mówi, że on do bloku ONka nie da, bo ONek musi mieć swój kawałek kojca do stróżowania? większość po prostu się posłucha takich ludzi zamiast samemu dowiedzieć się coś o rasie i zobaczyć jak bardzo idiotyczne są te twierdzenia. i potem ślęczą te ONki pod drzwiami, na tarasach, tak żeby być jak najbliżej człowieka (jak mają trochę szczęścia i nie siedzą non stop zamknięte/uwiązane). w sumie to nie tylko ONków się tyczy, innym rasom potrzebującym człowieka też się obrywa, że o całej rzeszy kundelków nie wspomnę.
ostatnio poznałam "miłośnika onków". pan tak onki kocha, tak zawsze onka chciał, ale mieszka w bloku, na domek go nie stać, a on nie chciał psa w bloku męczyć. to kupił działeczkę pod miastem, postawił tam klatkę 1,5metra na 2 i tam wstawił ONka. psisko ślęczy w tej klatce sam całą dobę, bo pańcio ma tylko pół godziny - godzinę dziennie, żeby do psa przyjechać. jak przyjeżdża to go wypuszcza i pies zajmuje się głównie bieganiem wzdłuż płota jak ktoś przechodzi, trochę biega za patykiem, a takto on łazi w kółko (albo siedzi), a pańcio stoi i psem się nie zajmie. ale pańcio jest święcie przekonany, że psa nie męczy, bo w końcu pies jest na podwórku, a nie zamknięty w bloku.jakakolwiek poprawa warunków tego psa wymagałaby wysiłku ze strony pańcia, więc pańcio nawet słyszeć nie chce o tym, że jego pies ma źle. bo przecież podwórko i on psa nie bije, a jeść daje.
maf, a w ogłoszeniu masz napisane ogólnie o rasie i zaznaczyłaś, że na podwórko psa nie wydasz?