Od samego początku Foks miał problem z odbytem, czyraczyca okołoodbytowa , zniszczone kompletnie gruczoły , permanentny stan zapalny, przeszedł operację chirurgiczną, potem zamrażanie ciekłym azotem, wiele antybiotyków, terapię cyklosporynową właściwie wszystko co można było zastosować było zastosowane, prowadził go wybitny chirurg ale niestety okazało że ta dolegliwość jest u Foksa nieuleczalna, ciągnie się do dziś z okresami gorszymi i lepszymi i tak już pozostanie.
Biedak nacierpiał sie ale znosił to z wielką godnością.
Jednak najgorsze co go spotkało to było jakoś tak na początku marca 2008 roku, niespełna rok po znalezieniu. Przyjeżdżam pewnego dnia na działkę ( a bywałem codziennie lub nawet dwa razy dziennie) i widzę że Foks na wybiegu leży .....sparaliżowany . Tylne łapy zupełnie bezwładne doznałem szoku
. Nie będę się rozpisywał jak udało się zrobić Foksowi rezonans magnetyczny i jak udało się dotrzeć do Dr Sterny, któremu
Foks zawdzięcza życie. Nie mniej jednak okazało się po przeprowadzonym rezonansie, że
Foksiu ma skomplikowaną przepuklinę rdzenia kręgowego z obszernym uciskiem na rdzeń co spowodowało niedowład.
Został poddany skomplikowanej operacji, na tyle skomplikowne że aby się dostać do miejsca operowanego trzeba było usunąć mu pół jednego kręgu od góry, obecnie wyczuwalny przy głaskaniu jest tam uskok.
Po operacji dość szybko wstał bo już trzeciego lub czwartego dnia. On naprawdę ma niesamowitą wolę życia.
To są zdjęcia z połowy kwietnia, widać na nich jeszcze dość duży obrzęk pooperacyjny.