Przy okazji chipowania gówniary postanowiłam podejść ze starszą i sprawdzić czy jej chip działa. Szukałyśmy go z panią wet dobre 10 minut
. Jak odbierałam Herę, to pamiętam, że miała chipa po lewej stronie miedzy szyją a łopatką. Teraz znalazłyśmy go za łopatką, prawie pod.
Skoro my wiedząc, że ten chip tam jest szukałyśmy go tak długo to jaka jest szansa, że w razie tfu tfu zaginięcia znajdą ten chip?...
Trochę mnie to martwi. Adresówki mamy na obroży, ale co jeśli ktoś kto ja znajdzie będzie chciał ja zatrzymać? Wywalić adresówki nie problem.
Biję się z myślami. Może warto zainstalować jej drugi chip
, w prawidłowym miejscu? Tylko jaką mam pewność, że i ten się nie przemieści? Czy to tak może być? A może to jednak tylko kwestia tego, ze chip był zamontowany u małego szczeniaka a w trakcie wzrostu to się przemieściło....
Zachipowalibyście ponownie psa w tej sytuacji?