.dzień jak co dzień... Idziemy sobie po łące, nagle... N sygnalizuje że coś słyszy w pobliskich soseneczkach. Mija chwila - słychać trzask prask lamanych gałęzi... Myślę sobie - sarny? Nim zdazylam zareagować, zza sosenek wybiega, a raczej kica z prędkością światła taki jeden szary i uszasty. Pies blisko mnie, ale uhahał się na jego widok i tak jak się rozpędził, tak na soczystą komendę powrotu stanął w miejscu
. W tym momencie, zza choinek wybiega nie stado saren a... Retriver. Czyli już znałam winowajcę tych trzasków. Rozejrzal się wokoło i czmychbnal tam skąd przybiegł, mimo poszukiwań, goldena już nie widziałam (chciałam go złapać bo miał adresowke). Możliwe że odnalazł właściciela.Cóż za ciekawy słoneczny poranek, takie lubię
.
Radio







[vel. zaraz to strzepnę z siebie!!!!!!! 
Trzy lata! A dopiero co szczylek zachwycał wszystkich.





. A Twojej Perci w czerwieni! 
. Nie jest uwarunkowany za dużo na ruch samej ręki, ale jak widać, pracuję nad tym
.