Santa dostaje surowe kości tak mniej więcej co drugi dzień. Najpierw dostawała z ręki, głaskana podczas jedzenia itp - zero problemu. natomiast od samego początku warczała na mojego drugiego psa. Rafik wcale nie musiał koło niej przechodzić, wystarczyło, ze usłyszała jego kroki i zaczynał się koncert. Więc postanowiliśmy, ze kości będzie dostawać u mnie w pokoju pod łóżkiem - tam spała jak była mała. Wszystko było ok, do dzisiaj. Santa wpadła w taki amok, ze nawet mnie próbowała pogryźć O.O
Nie dawało rady ja stad wyciągnąć, wiec "zawołam" ją na dwór. Przyszła obgryzać kość w drugim pokoju. Trochę mi zajęło jej uspokajanie. I znowu Santa nie miała nic przeciwko, ze koło niej stoję, że głaszczę ją, że zawracam jej głowę drapiąc za uchem. Ale jak tylko usłyszała Rafika to znowu zaczął się koncert. Zabrałam kość - za wymianę. Wyciągnęłam trochę szpiku i dałam jej z ręki, a potem kość trzymając w ręce. Teraz leży koło mnie i mogę ją głaskać, mówić do niej, nawet sama się do mnie przybliża, a Rafik chodzi po pokoju, a ta zero agresji.
Znowu powinnam podawać jej kości z ręki czy oddzielać całkowicie psy?
PS. rafik nie chce jej zabrać kosci, bo on surowego nie lubi.
EDIT: teraz Rafik swobodnie przechodzi koło niej na łóżku i położył się koło niej, a ta nic ...