Kości gotowane robią się twarde i trudne do strawienia ( wołowe, wieprzowe) lub niebezpiecznie pękające na drzazgi ( drobiowe długie). To takie kości powodują wszystkie zapchania jelit ( bo nie strawione) lub przebicia przewodu pokarmowego (bo ostre). A poza tym wygotowane pozbawione są większości korzystnych składników, które przeszły do wywaru. Oczywiście można, kierując się rozsądkiem, lekko to obejść. Np gotowana szyjka kurczaka z rosołku ma tak małe kostki, że nie zrobią krzywdy owczarkowi, no może ratlerkowi.
Ja np daję nawet kości długie z kurczaka, ale w specyficzny sposób: trzymam taką kość w zaciśniętej pięści tak, że wystaje tylko ta miękka główka kości. Na komendę " do potelo"
Luka delikatnnie odgryza ten 1 cm kawałek tuż przy mojej skórze.
-- 19 paź 2012, o 09:02 --
Bazooka napisał(a):
donald1209 napisał(a):
Dagi napisał(a):
A tym, czy gotowane, czy surowe to faktycznie zdania różne i tak ja piszecie, trzeba obserwować swojego psiaka.
Mogą być różne zdania, czy dawać kości czy nie, ale na temat czy surowe czy gotowane nie nie może być dyskusji.
Jak dajemy to tylko surowe!!!
a no wlasnie ... bo ja jak juz podaje to TYLKO PRZEGOTOWANE (moze nie koniecznie UGOTOWANE, ale napewno nie surowe.)...no wiec Donald; jak to jest? po co tak radykalnie? kazdemu wg tego co sam uwaza dla psa za dobre.
Przegotowane, czy obgotowane to rozumiem tylko krótko gotowane, sparzone. Wtedy tylko zewnętrzna warstwa się zagrzeje a w środku kość jest surowa. I nie zmienia swoich własności. Jest "sterylna". Ale po co?
Chodziło mi o kości z rosołu, gotowane 2-3 godż lub z pieczonych kurczaków.