Ja swojego psa oduczałem wrednego zachowania do innych psów na dwa sposoby.
Pierwszym było ćwiczenie na placu z większą ilością psów. Nie wrzucałem go jednak
od razu na głęboką wodę. Chciałem aby kojarzył to miejsce w pierwszej kolejności z zabawą i pracą.
Dlatego przychodziłem sam i trenowałem z nim. Potem dopiero wymagałem skupienia i pracy przy obecności innych psów.
Sądzę że gdybym zaczynał od wprowadzenia pobudzonego psa, ale który nie potrafi przejść w tryb pracy i skupić się
tylko na przewodniku poniósł bym fiasko.
- za dużo wymagał bym od nic nie umiejącego psa
- postawił bym mu od razu 2 wymagania z których żadne nie było opanowane - skupienie plus silne rozproszenia.
Tutaj praca etapami dała efekt. Wstępnie przygotowany pies był dużo łatwiejszy do opanowania.
Drugi etap to zachowanie psa na mieście. Poza dużą ilością spacerów starałem się zabierać zmęczonego i wypranego treningiem
psa w miejsca z dużą ilością psów. Taki wypluty pies był znowu dużo bardziej mniej pobudliwy i łatwiej było mu ignorować zaczepki,
a ja nie musiałem używać jakiś wymyślnych korekt.
Uważam że gdybym zaczynał w tedy od prowadzenia nie wybieganego, pobudzonego psa w konfliktowe miejsca nie dał bym zwyczajnie rady.
Z ludźmi nigdy nie był problemów ponieważ Borys od małego lubił być miziany przez najbardziej obcych ludzi na świecie.
Lub kontakt z człowiekiem, ma zaufanie do ludzi.
Oczywiście to wszystko to była i jest masa pracy, potu i czasami zwątpienia szczególnie w pierwszych 2 latach życia.
Obecnie mamy kilka znajomych samców różnych ras z którymi pod kontrolą, ale jest wspólna zabawa lub przynajmniej ignor.
Z pannami i szczylami jest naprawdę ok. Potrafi burknąć na szczyla, ale nigdy nie kończy się na zębach nawet gdy dostanie pazurem lub
w nogę ugryzie ostry mleczak
W stosunku do całkowicie obcych samców wymagam ignora. Tutaj niestety cudów nie ma i dużo zależy od strony przeciwnej.