I znowu minęło sporo czasu, a ja nie miałam okazji zaglądnąć na forum. Kto miał szczeniaka, wie jakie to absorbujące; proszę pomnożyć to przez siedem i dodać opiekę nad dorosłym psem, a będziecie mieli obraz sytuacji, jaką miałam przez ostatnie kilkanaście dni
Za nami bardzo trudny tydzień: pożegnań, niepokojów, powitań i powtórnych pożegnań... Rację mają ci, co twierdzą, że najtrudniejsze chwile hodowcy to wydawanie szczeniąt do nowych domów. Zwykłemu uczuciu żalu z powodu rozstania towarzyszy niepokój o los wychowanków, niemożliwy przecież do przewidzenia mimo starań przy doborze nowych właścicieli. W zeszła niedzielę przeszłam ciężkie chwile, wyprawiając w świat cztery pieski.
Pierwszy opuścił nas Amir – dla którego nowy dom znalazł się na końcu, tuż przed wyjazdem. Nowy pan, nie do końca zdecydowany, przyjechał – i to było takie veni, vidi, Amir vincit

.Nasz Puchatek pojechał do Krakowa, do domu z dużym ogrodem i mieszkającym tam już jednym owczarkiem, który stracił niedawno kumpla i tęsknił. Niewiele wiedziałam o nowym właścicielu Amira prócz tego, że ma doświadczenie z owczarkami, ale jak zobaczyłam przybyłą ekipę w sile 4 osób (małżeństwo plus dorosłe dzieci), ze skrzyneczką, kocykiem, zabawkami – nabrałam przekonania, że Amirowi będzie w nowym życiu dobrze. Mam wieści, że się aklimatyzuje, dogaduje z nowym przyjacielem i przewodnikiem. Zdjęcia (http://fidecanem.eu/galeria?album=3&gallery=17) pokazują, że warunki ma znakomite.
Następna wyjechała Avalanche. Miałam spore wątpliwości, czy nowi właściciele sprostają zadaniu (pierwszy pies!), ale przeważyła silna rekomendacja szkoleniowca z ZKwP, obiecującego, że obejmie psa opieką i pokieruje szkoleniem. Ava jest łatwą do prowadzenia sunią, miałam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży. Życie pokazało, że trzeba wierzyć intuicji...
Zaraz po Avie pojechał do nowego domu Ambaras. Przyszły właściciel, ratownik STORATu, którego aktualny psi partner niedługo przejdzie na emeryturę, długo oglądał pieski i testował ich zachowanie i możliwości, chociaż nie ukrywał, że sercem jest przy czarnuchu...Ponieważ w zasadzie miot jest bardzo wyrównany i wszystkie pieski mają spore możliwości, Grubcio odjechał do Rzeszowa z nowym przewodnikiem, wylizawszy mu wcześniej starannie całą twarz

Widać było, że między panami zaiskrzyło i mogę być absolutnie spokojna. Dostałam wieści, że „stary” pies (też użytek, z Traho, a więc wujcio Grubcia), przyjął małego życzliwie. Trzymam kciuki, żeby Ambaras wyrósł na tak porządnego ratownika, jak jego wuj.
Ostatnia opuściła nas Adelinka – zabrał ją do Mysłowic policjant, który przez ostatni miesiąc życia szczeniąt utrzymywał z nami stały kontakt, przyjechał zobaczyć szczeniaka, twierdził, że szukał takiej suni od dawna i że Adelinka jest spełnieniem jego marzeń. Nie dziwię się, bo Adelinka może być ucieleśnieniem marzeń każdego miłośnika owczarków; już teraz jest absolutnie piękną sunią, o fantastycznych cechach charakteru: niezwykle przyjazna, serdeczna, bardzo żywa i wesoła o nieustannej chęci do zabawy, wysokich popędach łowczym i stadnym, bardzo odważna i ciekawa świata – fantastyczny materiał szkoleniowy. Z relacji nowego właściciela wynika, że rozpocznie szkolenie (przedszkole) jak tylko skończy się okres kwarantanny poszczepiennej. Przy przeglądzie miotu pan sędzia zachwycił się Adelinką niezwykle: „pani sobie oczywiście zostawi tę sunię?” Po moich wyjaśnieniach, że już zarezerwowana jeszcze kilkakrotnie mnie namawiał, żeby jednak: „...taka piękna sunia do hodowli...” Na szczęście Adelinka jest rewelacyjna nie tylko do hodowli, lecz także do szkolenia i mam nadzieję, że nowy pan wykorzysta jej walory w pełni – takie zamiary deklarował, a i do wystawiania też był chętny. Adelinka także potraktowała obficie języczkiem szacowną policyjną twarz, więc początek był obiecujący. Oby tak dalej!
To była trudna, emocjonująca niedziela. W poniedziałek trochę odpoczęłam, obserwowałam Ursę, czy bardzo nie cierpi po rozstaniu z grupką dzieci. A we wtorek... dramatyczny telefon od właścicieli Avy: że sytuacja ich przerosła i chcą suczkę oddać. W umowie zagwarantowałam sobie prawo pierwokupu, więc oczywiście natychmiast się zgodziłam. Od płaczącej pani niewiele się dowiedziałam. Następnego dnia Avalanche wróciła do gniazda. Całą noc nie spałam z nerwów, co się tam właściwie stało i w jakim stanie będzie pies: czy w dużym stresie, czy ktoś nie zrobił mu (choćby nieświadomie, przez niedopilnowanie) krzywdy. Ava po przyjeździe przywitała mnie szaleńczym wybuchem radości, do rodzeństwa wpadła jak burza i zaczęła taniec szczęścia, co spowodowało że wszystkie wpadły w amok i łącznie z Ursą dostały wariacji na dobre pół godziny. Żegnaj spokoju – pomyślałam melancholijnie ale z duża ulgą, bo suczka najwyraźniej była w niezłej kondycji fizycznej i psychicznej. Nie wdając się w szczegóły, powód oddania Avy można streścić znamiennym zdaniem, wypowiedzianym przez dwudniową właścicielkę suczki: „wiedziałam, że szczeniakiem trzeba się dużo zajmować, ale nie myślałam, że przez 24 godziny na dobę...” No cóż, wyjaśniłam pani, że szczenięta nie są wyposażone w czasowe wyłączniki, niestety

Ale dobrze, że państwo byli na tyle uczciwi, że natychmiast suczkę oddali; dla zwierzaka to było zdecydowanie najlepsze, co mogli zrobić. Dla mnie – ważna lekcja: NIGDY NIE UFAJ REKOMENDACJOM, TYLKO WŁASNEMU OGLĄDOWI SYTUACJI. Bo przecież od początku miałam wątpliwości...
Za kilka dni mieli przyjechać z gdańskiej grupy ratowniczej PCK państwo po Akaiego; od początku chcieli suczkę, ale ponieważ wszystkie były zarezerwowane, zdecydowali się na pieska. Przyjechali w sobotę, uprzedzeni, że jedna suczka wróciła. Po bardzo długich obserwacjach szczeniąt, zabawach, spacerach, rozważaniu plusów i minusów każdego wyboru zdecydowali wziąć Avalanche. Tak więc wczoraj po raz drugi pożegnaliśmy Avę, mam nadzieję, że tym razem pojechała po szczęśliwy los; obecna przewodniczka ma już psa ratowniczego, który z powodu choroby musiał być wycofany z pracy, więc Ava otrzyma porządne szkolenie ratownicze. Jestem przekonana, że się sprawdzi jako ratownik, mam też nadzieję że zaprzyjaźni się ze starszą koleżanką labradorką.
Tak więc na dziś zostałam z trójką. Affinity wyjedzie jutro, jej nowa pani straciła niedawno suczkę owczarka, też użytka, więc na pewno wie co robi i jestem spokojna że sunia nie wróci. Alamo na razie zostanie ze mną, zapowiada się na trudnego psa, jest bardzo dominujący z zadatkami agresji (startował już z zębami i do mnie i do matki, nie w zabawie tylko w złości, żeby ugryźć) więc chcę nad nim trochę popracować i zobaczyć, jak będzie się zachowywał bez stada rodzeństwa, bo wtedy dopiero można zacząć budować prawdziwą więź pies-przewodnik (no i straci pozycję alfa!

). Bez przydziału został Akai i bardzo bym chciała znaleźć mu szybko dobry dom, bo teraz pieski naprawdę potrzebują dużo pracy indywidualnej. W grupce zajmują się głównie sobą a ja nie mam możliwości pracować kolejno indywidualnie z dwójką, w końcu jest jeszcze Ursa, której też się coś od pani należy, a prawdę mówiąc jest trochę przy tych szczylach zaniedbana, zwłaszcza szkoleniowo – aż kipi z niej chęć popracowania. Zrobiłyśmy malutki trening szukania, poszła jak burza i w oczach miała tylko „ jeszcze, jeszcze!”
Uff, objętościowo nadrobiłam chyba zaległości

Jeszcze kilka aktualnych zdjęć piesków, mam nadzieję że dziś lub jutro zdążę wrzucić coś nowego do galerii na http://fidecanem.eu/galeria .
Pożegnanie Amirka – Amir ze mną i z moją wnuczką:
Pożegnanie (pierwsze) Avy - Ava ze mną i z Dorotką:
Pożegnanie Ambarasa – Grubcio z Kasią, moją córką:
Pożegnanie Adelinki – sunia z Dorotką:
A jutro żegnamy Afisię, naszą piranię - będą nowe zdjęcia.
Autor postu otrzymał pochwałę