Hmmm... niech no pomyślę, było trochę takich sytuacji. Jamal jak był mały to zniszczył parę rzeczyw domu, obgryzł drewniany schodek, rozmontował listwy podłogowe, obgryzł wszystkie rogi stolika kawowego... Ale najbardziej rusza mi nerwa jak sam dla siebie stwarza niebezpieczeństwo. JAkiś czs temu np. poszliśmy na spacer na takie duże pole, nigdy nie wybiegł tam na ulicę, zawsze go bacznie obserwuję, nagle zauważył zająca i pognał za nim jak szalony, żadne komendy nie działały. Ja się za nim wydzierałam, a on pędził za tym zającem! Zając przebiegł przez ulicę, a Jamal za nim Zobaczyłam tylko jak jakiś samochód mocno zwalnia - myślałam że padnę ze strachu o niego Pobiegłam za nim, po drugiej stronie ulicy go dopadłam, zapięłam na smycz i bez słowa do domu. Innym razem pobiegł na ulicę za motorem. Myślałam, że już jesteśmy w wystarczającej odległości od ulicy, ale jak się okazało ta odegłość nie była przeszkodą dla Jamala.
Jeszcze innym razem biegał za patykiem, zbliżaliśmy sie do osiadla więc już za chwilę miałam go zapiąć mna smycz, kiedy zobaczył kota... Zawołałam "stój", zatrzymał sie i za chwilę pognał za kotem, słyszę pisk dzieciaków, biegnę, a tam grupka 5 - 6 latków a wśród nich biega mój ważący 40 kg pies! Jakaś matka wołała swoje dziecko... masakra, tak sie zestresowałam. A dzieciaki nic biegały z Jamalem, a on się cieszył. Zawołałąm, przyszedł, zapięłam na smycz. Już myślałam, że mnie ta matka ochrzani - w sumie miałaby rację