sporo razy się zdazyło...
1.Jak uciekła mi do śmietnika ja ją z tamtąd zabrałam poszłam daklej i znów zpuściłam ,po sekundzie znikneła...Ja ją szukam ,szukam wołam w końcu idę do śmietnika dalej wołam tam jej nie ma ale nagle kiedy już nie wiedziałam co zrobić ...wylazła za śmietnika z wesolą minką ,wtedy nie wytrzymałam i raz niezbyt mocno udeżylam ją smyczą
2.Był wieczór Lejdi biega w kagańcu nagle idzie człowiek ona podbiega i na niego ujada ja mówię spokój i idziemy dalej,a po chwili szedł inny człowiek na kotórego też zaczeła ujadać...mówię spokój ,dłuższa chwila mineła zanim się uspokoiła ,wołam ją a ona kawałek podchodzi i dalej nie idzie więc znów wołam i znów w końcu podchodzę doniej i lekko ją klepnełam 3 razy smyczą
3.Byłam z zaprzyjaźnionymi dziecimi na dworze i z Lejdi ,nagle okazało się ze po kogoś w bloku przyjechała karetka ,potem dzieci zaczeły drażnić Lejdi i wymyśliły zabawę w której ja nie zauważyłam denerwowania lejdi...w konicu jeżeli jakieś dziecko ja szturchneło czy pociągneło za smycz odpychała go z warkotem...wszyscy zaczeli się jej bać,nagle pojawił się taki chyba trochę chory genetycznie chłopak ,którego Lejdi nie tolerowała podbiegła do niego i zaczeła ujadać ja mówię spokój(zwykle ragóje) nie raguje ,powtarzam to z...5 minut ,ten chłopak się drze mówi że zadzwoni na policje ...w końcu nie wytrzymałam wrzasnełam 'ty durny kundlu" i ...zaczełam ją gonić okładając smyczą ,ona się zatrzymała wziełam ją na smycz jeszcze chwilę popchając
To były sytuacje w których kompletnie nie wytrzymałam...
Były też inne ale nie takie aż i w naj gorszym razie koniczyło się na lekim klepnięciu w tylek,ale...uważam że NIGDY nie powinno się tak robić...i żałuję...
Trochę nerwy ,trochę wychowanie