reinevan napisał(a):Zaraz się pewnie na mnie gromy posypią, ale dla mnie cała ta ustawa jest przejawem jakże typowej w Polsce sytuacji pt. "chcieliśmy dobrze, wyszło jak zawsze" i należałoby ją wyrzucić do kosza.
Znam kilkanaście przypadków, (aczkolwiek nie dotyczących owczarków niemieckich) w których praktycznie z dnia na dzień, po wprowadzeniu w/w przepisów ludzie zostali pozbawieni swojej pasji i możliwości dorobienia kilku groszy do renty czy emerytury. W przypadkach, o których mówię szczeniaki i dorosłe psy miały warunki lepsze, niż w nie jednej zarejestrowanej hodowli, miały jednak jedną, zasadniczą wadę - nie miały rodowodu. W związku z powyższym, mimo iż warunki, opieka domowa i weterynaryjna , a także "jakość" szczeniąt była na najwyższym możliwym z dnia na dzień ich opiekunowie musieli zrezygnować ze swojej pasji, (przy braku możliwości legalnej sprzedaży szczeniąt mało kogo stać na takie hobby) aby nie zostać przestępcami - jedną z takich hodowli prowadził we Wrocławiu emerytowany weterynarz i miał na prawdę cudne, zdrowe musterlandery i weimary, mało tego, nie każdy mógł u niego psa kupić, stąd też posiadanie psiaka od pana Bohdana było prawdziwą nobilitacją wśród wrocławskich myśliwych.
W moimi odczuciu i według mojego rozeznania, ustawa uderzyła przede wszystkim właśnie w takich pasjonatów, którym nigdy nie zależało na papierach, wystawach i całym cyrku związanym z psami rodowodowymi, zaś pseudochodowle obliczone tylko na zysk, gdzie psy trzymane są w co najmniej kiepskich warunkach a do ludzi często idą szczeniaki chore lub z wadami wrodzonymi, mają się dobrze i tylko znowu mamy "piwo dobrze zmrużone"
Wszędzie, po psich forach, zbiera się na sterylki psów schroniskowych, więc chyba jednak weterynarze schroniskowi nie robią tego społecznie. A gdyby tak te pieniądze przeznaczyć na nadzór, na egzekwowanie prawa, na wymuszanie odpowiedzialności za zwierzę, (że o ściganiu przestępstw nie wspomnę)? Dla mnie, niestety, zaczynanie od krojenia wszystkiego, co na drzewo nie ucieka, jest mydleniem oczu opinii publicznej. I z obecnych ustaw i działań wolontariuszy, niestety nic
radykalnie pozytywnego nie wynika. Trzeba pamiętać, że w najgorszych warunkach tzw, pseudohodowli, rozmnażane są głównie psy rasowe (lub podobne do rasowych), najczęściej pochodzące właśnie z legalnych hodowli. Inną sprawą jest znów los wiejskich kundli, którego nie zmienia ani ustawa, ani propaganda sterylkowa. Jak słusznie zauważył "reinevan", konsekwencje tych niby prozwierzęcych działań, dotykają głównie nie tych, których powinny.
Ustawa "mści" się na psach nierasowych, a przecież do celów służbowych hoduje się też X- mechelary, które sprawdzają się w tej roli niejednokrotnie lepiej niż malinois. Dla mnie, skupianie się na eksterminacji psów nierasowych, to jakiś relikt przebrzmiałych ideologii, a kastrowanie pod przymusem wszystkiego co niehodowlane, to prosta droga do totalitaryzmu. Dlaczego nie można zająć się sprawą "ab ovo", czyli od przyczyny, tylko zawsze od d... strony...