te sarny stały i się gapiły, a po chwili ruszyły pędem przed siebie, wzdłuż domów przeleciały jakieś 50 metrów, dopiero potem skręciły i przebiegły przez drogę, po której szłam i uciekły na pola. gdzie dalej się zatrzymały to nie wiem, ale obstawiam że jeszcze przynajmniej ze 100 metrów przebiegły zanim się zatrzymały, więc jakieś 150 metrów uciekały "ratując życie".
owszem, czasem jest tak jak piszesz, ze pobiegną i się zatrzymają. czasem też jest tak, ze w ogóle nie biegną tylko cały czas stoją i się gapią
ale najczęściej płoszą się i wieją daleko, daleko. więc jeśli jakiś pies nawet wystartuje do tej sarny i zrobi ze 2-3 kroki, zanim da się odwołać to jak dla mnie nie ma różnicy, czy jest na smyczy czy nie. gonienie saren oczywiście jest niedopuszczalne.