Nie miałam czasu poszukać kolczatki (zaginęła gdzieś w piwnicy) ale konsekwentnie używałam wibracji OE.
Jak tylko Huntek zobaczył innego psa i zaczynał opuszczać głowę lub wpatrywać się w niego lub chciał warować to najspokojniej ale krótko mówiłam "Nie rusz". Jak nie zareagował natychmiast, to wibracja i ponownie "Nie rusz". Nie od razu działało. Na początku musiałam pociągnąć smyczą ale szybko, niezbyt mocno tak skośnie w górę, żeby odwrócił głowę w moją stronę. Jak już zadziałało to oczywiście smaczek i pochwała. Po kilku próbach wystarczyło hasło i sama wibracja. No i są efekty
Mogę przechodzić koło psów i nie oczekiwać katastrofy.. Hunt na hasło Nie rusz odwraca lekko głowę w moim kierunku i jakby traci zainteresowanie tamtym psem. Dla mnie ważne, że przestaje się w niego wgapiać. Czasem jeszcze po kilku krokach próbuje się odwrócić i spojrzeć ale walczę z tym. Najważniejsze, że nie muszę się z nim siłować!
Pewnie, że są wyjątki, bo kiedy spotykamy znajome i lubiane psy, to Hunt kładzie się ale widzę po nim, że jest to zaproszenie do zabawy, np. gdy pędzi do nas piękna Mercedes lub radosny Piksel (najmniejsze Yorki jakie widziałam). ALE....zastanawiam się, czy jeśli nie pozwalam mu na takie zachowanie w stosunku do obcych psów a akceptuję je w stosunku do "przyjaciół" to czy nie robię mu wody z mózgu?
Mam też inny problem. Już tak było, ale jeszcze przed kastracją. Miałam nadzieję, że to już przeszłość
- kastracja jest przereklamowana, jeśli chodzi o rzekomą zmianę zachowania psa na łagodniejszą
Hunt pięknie socjalizuje się z młodymi psiakami i suniami. Jednak gdy pies większej rasy zaczyna dojrzewać, czyli jest tak w wieku 8- 9 miesięcy, to Huntek zaczyna pokazywać mu kto tu rządzi. No i kilkumiesięczna przyjaźń bierze w łeb. Kilka dni temu zaczął szczerzyć się i skakać na Bogu ducha winnego labradora z którym spędzał spacery od pół roku. Biedny Baster kłapał paszczą aż dzwoniło i wyraźnie się bał, bo szukał pomocy wtulając się w moje nogi. Jasne, że się wydarłam! Smycz, noga i do zobaczenia jak mu rozumu do głowy naleję, ale myślę, że niestety już będziemy unikali Bastera, żeby nie doszło do walki jak mały dorosnie.
Pytanie: czy takie zachowanie jest normalne i jak go tego oduczyć?
Muszę chyba pogodzić się z faktem, że Hunt ma zapędy dominujące. Nie jest to na szczęście reguła, ale gdy spotykamy nowego psa to mój często chce położyć mu łeb na grzbiecie. Łapę nie ale właśnie łeb. no i awantura wisi w powietrzu. Jak go oduczyć? Pomocy!