Jak już pisałam wcześniej dla Falko jazda samochodem to samo zło. W dalszym ciągu główkujemy dlaczego.
Nasze autka zna i potrafi bezbłędnie wskazać je na parkingu, ale już zapakowanie psa do środka, to wyższa szkoła jazdy
Jak chłopak ma wybór, to wieje tylko się kurzy, postawiony przed faktem-niechętnie wskakuje do środka.
Sama jazda samochodem już nie jest taka straszna, siedzi sobie w bagażniku i ogląda świat za oknem.
Czasem pakujemy go do środka tak tylko,żeby sobie posiedział i o dziwo, nie ma uciekania.
Czy ktoś mądry podpowie mi dlaczego tak się dzieje ?
Nadmienię,że z chorobą lokomocyjną sobie poradziliśmy i już nie ma mdlenia i zwracania, a zachęcanie smaczkami skutkuje pluciem,albo odwracaniem głowy.