CanisFamiliaris napisał(a):Niestety na stronie http://www.pedigree.pl nie mogłam znaleźć podstawowej informacji, jaką jest skład. Oczywiście pelno ahów i ohów było, ale skład albo gdzies głeboko ukryty, albo go nie ma. Przeklejam zatem z innej strony skład pierwszej lepszej tejże karmy:
zboża (min. 4% ryż, min. 4% pszenicy, mind. 4% kukurydzy), mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego (min. 4% drobiu w brązowych granulkach), oleje i tłuszcze (min. 0,2% oleju rybnego), produkty pochodzenia roślinnego (min. 3% pulpy buraczanej),substancje mineralne, roślinne ekstrakty białkowe, warzywa (min. 4% marchewki w pomarańczowych granulkach, min. 4% fasoli w zielonych granulkach).
Na pierwszym miejscu zboża - pies to nie kura. Pszenica - jeden z alergenów, nie lepiej z kukurydzą.
Czaruje mnie pojęcie mieso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Ok, jest mięso - może nawet i antrykot. Ale te produkty pochodzenia zwierzecego, to zaprzeproszeniem, 7 letnia krowa z remontu stada, zmielona łacznie ze stanowiskiem....
A tak na poważnie, to rozumiem, że w tych produktach pochodzenia zwierzęcego, nie ma piór, dziobów, kopyt, skóry? Bo o ile są, to nie wydaje mi się, aby zwiększały strawnosć. Więc moje porównania wcale nie są abstrakcyjne. Szanujący się koncern paszowy pisze wyraźnie: MIĘSO, PODROBY (PŁUCA, NERKI, WĄTROBA etc.).
Pominajm pojęcie oleje i tłuszcze ( zlewki z gastronomii?)
Czytając o produktach pochodzenia zwierzęcego, wiem, że jest tam wszystko. Wszystko, co tworzy krowę, świnię, owcę i te de.
Chyba, że skład nie mówi nam całej prawdy....
Moj pies epizodycznie czasami dostawal Chappi czy Pedigree - jedząc na codzień karmy innych marek, lini super premium, mialam porównanie, co zniego wychodzi.
A jest to zdrpwy pies, zatem może Pan mi wytłumaczy, dlaczego jedząc 500 g Pedigree wydalał z siebie 500 g luźnych, miekkich odchodów? Kilka razy dziennie?
Informacja na temat składu jest na opakowaniach Pedigree, więc twórcy strony pewnie uznali, że nie ma potrzeby tego powielać, ale zgadzam się, że taka informacja powinna tam się znaleźć, a nawet więcej, ponieważ klient wymagający powinny mieć dostęp do szerszej informacji.
„Na pierwszym miejscu zboża - pies to nie kura. Pszenica - jeden z alergenów, nie lepiej z kukurydzą.”
To powszechnie powtarzane mity. Faktycznie pies to nie kura, dlatego nie dostaje ziarna, tylko ugotowaną skrobię zbożową. Pszenica jest częstym alergenem dla ludzi. Jak do tej pory potwierdzono jedynie pojedyncze przypadki nietolerancji glutenu u seterów irlandzkich, a mechanizm tego zaburzenia jest inny niż u ludzi [1-4]. Należy jasno powiedzieć nie ma przeciwskazań do podawania glutenu pszenicznego u psów. W badaniu, w którym sprawdzano wpływ glutenu na objawy nietolerancji pokarmowej u psów stwierdzono, ze gluten pszeniczny jest dobrym źródłem białka i nie wpływa negatywnie na parametry kału w porównaniu ze standardowymi źródłami białek zwierzęcych stosowanych w karmach suchych [5]. W kwestii kukurydzy nie ma doniesień by stanowiła jakieś istotne zagrożenie i była częstym alergenem. Jest bardzo dobrym źródłem bezglutenowej skrobi i jest wykorzystywana jako podstawowy pokarm dla ludzi z celiakią. Składniki najczęściej kojarzone z niepożądanymi reakcjami na pokarm u psów to: wołowina, mleko (przetwory mleczne), pszenica, jagnięcina, jaja kurze, kurczak, soja [6]. Należy pamiętać, że reakcje alergiczne dotykają tylko małej części populacji i nie można zabraniać produkcji czy podawania pokarmów potencjalnie alergogennych, ponieważ skoczylibyśmy jedząc hydrolizowane papki z tubek, gdyż tylko takie pokarmy dawałyby gwarancję, że nie uczulą nikogo.
„Czaruje mnie pojęcie mieso i produkty pochodzenia zwierzęcego. Ok, jest mięso - może nawet i antrykot. Ale te produkty pochodzenia zwierzecego, to zaprzeproszeniem, 7 letnia krowa z remontu stada, zmielona łacznie ze stanowiskiem.... „
Bardzo ładne i emocjonalne opisy, które całkowicie nie przystają do rzeczywistości i dla wszystkich zaangażowanych w produkcję karm dla zwierząt stanowią raczej powód do zadumy jak komunikować klientom rzeczywistość niż obawiać się „demaskacji”. Do produkcji karm dla zwierząt używane są wszystkie elementy tusz zwierząt rzeźnych spełniające wymogi higieny i bezpieczeństwa, a nietrafiające do spożycia przez ludzi. Są to korpusy drobiowe, wątroby, nerki, podgardla, wymiona, płuca, krew, łapy i łby kurze itp. Wszystko to są elementy ciała zwierząt, które gdyby były upolowane przez wilka lub dzikiego kota były by zjedzone. W karmach są tylko przetworzone i obrobione termiczne by zapewnić bezpieczeństwo mikrobiologiczne. To, co dostają nasze psy to pochodna tego, co jemy na co dzień my.
„Szanujący się koncern paszowy pisze wyraźnie: MIĘSO, PODROBY (PŁUCA, NERKI, WĄTROBA etc.) .”
Większość szanujących się koncernów tego nie pisze (chyba żaden). Istotne jest to czy właściwie są zbilansowane składniki pokarmu gwarantujące jego kompletność, strawność i odpowiedni smak. A to czy jest więcej nerek czy wątroby nie ma aż tak dużego znaczenia (zresztą to tajemnica szefa kuchni).
„Pominajm pojęcie oleje i tłuszcze ( zlewki z gastronomii?)”
Niestety ku mojemu żalowi odpady gastronomiczne są dopuszczone, jako źródło surowca do produkcji karm. Niestety dlatego, że do produkcji karm takiego surowca się po prostu nie używa, ponieważ jest on niestabilny i nie gwarantuje właściwego bilansowania, ani nie spełnia norm technologicznych. Przepisy dopuszczające ten surowiec dotyczą wszystkich zwierząt w tym świń i innych gatunków. Pisząc takie „odkrycia” warto dowiedzieć się więcej o technologii produkcji. W karmach dla psów, takich jak Pedigree, najczęściej korzysta się z tłuszczu drobiowego i z tłuszczy roślinnych np. oleju słonecznikowego.
„A jest to zdrpwy pies, zatem może Pan mi wytłumaczy, dlaczego jedząc 500 g Pedigree wydalał z siebie 500 g luźnych, miekkich odchodów? Kilka razy dziennie?”
Czy jedno wypróżnienie miało 500 g czy suma wypróżnień w ciągu dnia? Czy rzeczywiście kał był ważony? Z dawki podejrzewam, że mówmy o dużym psie (ponad 50 kg), a z charakteru forum podejrzewam, że jest to owczarek niemiecki (jednak strasznie duży). Jak pewnie wszyscy wiemy ta rasa jest predysponowana do wielu zaburzeń pokarmowych, w tym do zespołu krótkiego jelita, zewnątrzwydzielniczej niewydolności trzustki, ARD (biegunki reagującej na antybiotyki) itp. Oznacza to, że dla części owczarków niemieckich standardowe karmy niestety nie spełniają ich specyficznych potrzeb wynikający z wrodzonych zaburzeń. Na szczęście są dostępne inne karmy, które mają wyższą strawność, wyższą kaloryczność i dzięki temu znacząco ograniczają objętość kału i poprawiają efektywność żywienia. Standardowo karmy typu Pedigree mają objętość wypróżnień na poziomie 120g kału na 1000 kcal. Warto też pamiętać, że jeżeli dajemy więcej karmy niż pies potrzebuje spowodujemy zwiększenie wypróżnień. Na podstawie pojedynczych przypadków, bez pełnej analizy nie powinno się wysnuwać ogólnych wniosków.
Piśmiennictwo
1. Daminet, S.C., Gluten-sensitive enteropathy in a family of Irish setters. Can Vet J, 1996. 37(12): p. 745-6.
2. Hall, E.J. and R.M. Batt, Delayed introduction of dietary cereal may modulate the development of gluten-sensitive enteropathy in Irish setter dogs. J Nutr, 1991. 121(11 Suppl): p. S152-3.
3. Hall, E.J. and R.M. Batt, Abnormal permeability precedes the development of a gluten sensitive enteropathy in Irish setter dogs. Gut, 1991. 32(7): p. 749-53.
4. Hall, E.J. and R.M. Batt, Dietary modulation of gluten sensitivity in a naturally occurring enteropathy of Irish setter dogs. Gut, 1992. 33(2): p. 198-205.
5. Nery, J., et al., Influence of dietary protein content and source on fecal quality, electrolyte concentrations, and osmolarity, and digestibility in dogs differing in body size. Journal of animal science, 2010. 88(1): p. 159-69.
6. Hand, M.S., et al., Small Animal Clinical Nutrition. 5th ed2010, Topeka, Kansas: Mark Morris Institute.
Basia W napisał(a):A może to w Polsce te karmy są dużo gorsze niż produkowane w innych krajach ? Kilkanaście lat temu kolega mówił, że taki Whiskas czy Pedigree z niemieckiej produkcji był dużo lepszy niż ten robiony w Polsce. Pamiętam jak moja pierwsza owczarka wyglądała po Pedigree czy Chappi (to był chyba rok 86, 87) a jak po RC HE 30, którego zaczęłam kupować jak poszłam na kurs PT i pani szkoląca nas uświadomiła jakim szitem karmimy - suce zaczęła pięknie błyszczeć sierść, (a była czarna i efekt był widoczny), pozbyła się łupieżu, troszkę przytyła i naprawdę dużo lepiej wyglądała, a jadła jej mniej niż PP czy Chappi. Podobnie zresztą jest z RC, dopóki go robili Francuzi, to był ok, było go może dużo mniej rodzai, nie tak jak teraz, ale faktycznie to była górna półka, teraz to już nie ta karma - zresztą fabryka też jest już u nas od kilku lat, w Niepołomicach, Mars tą markę wykupił; może jeszcze linie weterynaryjne są ok, bo niestety bytówki lecą na opiniach z przed lat, dalej weci namawiają na RC ale jednak sporo właścicieli po przetestowaniu tej marki szuka czegoś innego.
Ja jednak po przetestowaniu kilkunastu karm na moich wcześniejszych psach, zdecydowałam, że koniec z suchym jako podstawowym sposobem karmienia, dla mnie to jak zupki chińskie czy inne dania z torebek, dobre na chwilę ale nie na całe życie, wolę żywić domowym jedzeniem, Barfem, czasem naszymi resztkami ze stołu i pies przynajmniej szczęśliwy, że ma mięcho w misce
Nanami napisał(a):Ja również spotkałam się z opinią, że Pedigree PAL było w porządku A te obecne... no cóż.
Od żadnej marketkówki psy raczej nie umierają ani nie chorują z zagrożeniem życia. Ba, bywa że niektóre burki jedzą ją i kilkanaście lat żyją w świetnym zdrowiu, bo nikt się z nimi "nie pieści". Aczkolwiek nie przemawia do mnie skład ani odrobinę i tyle.
To powszechnie powtarzany mit, że karmy produkowane i sprzedawane w Polsce są gorsze niż te produkowane i sprzedawane w Niemczech czy w innych krajach Europy. Marki takie jak Pedigree czy Royal Canin mają standardowe receptury i są produkowane w takich samych warunkach niezależnie czy to się dzieje u nas czy na zachodzie. Oczywiście, rynek niemiecki jest bogatszy i bardziej rozwinięty, więc znajdziemy na nim droższe i „bardziej wypasione” produkty, ale jeżeli mówimy o standardowych recepturach to są one praktyczne identyczne. Duże firmy, dzielą swoją produkcję na poszczególne fabryki, które specjalizują się w określonych typach produkcji i zaopatrują rynek większy niż kraj, w którym się znajdują. Obecnie istnieje tak wielka konkurencja na rynku karm, a produkty są dostępne praktycznie na wyciągnięcie ręki, więc produkowanie czegoś, co nie spełnia oczekiwań konsumenta po prostu się nie opłaca. Mam też prośbę byśmy wyleczyli się z naszego narodowego kompleksu, że robimy coś gorzej niż Niemcy albo Francuzi. Jesteśmy tak samo dobrzy albo nawet lepsi. Karmy produkowane w Polsce są sprzedawane w całej Europie. Pedigree jest produkowane w Polsce od ponad 20 lat i trafia na 60 rynków w Europie i na Świecie.
Kolejny temat to porównanie Pedigree i Royal Canin. Stawianie tych marek w jednym szeregu to jak porównywanie samochodów z segmentu kompaktów i limuzyn. Jednym i drugim jeździ się bezpiecznie i każdy z nich spełnia wymogi poruszania się po drogach, ale oczywiście limuzyną jeździ się wygodniej, może trochę szybciej i ma się większy prestiż. Pedigree to marka karm dla psów dająca optymalny stosunek jakości do ceny, dostępna powszechnie i dająca dobry poziom odżywienia dla każdego psa. Kiedy poszukujemy czegoś lepszego, bardziej dopasowanego na potrzeb naszego psa, mamy wyższe oczekiwania w stosunku do karmy to oczywiście możemy, a nawet powinniśmy sięgać po Royal Canin. Znajdziemy tam super dopasowane produkty dla rasy, wielkości i wieku psa. Mówienie, że tylko Royal Canin to karma, która nadaje się do karmienia psów to jak mówienie, że można jeździć drogimi limuzynami, a małe samochody to śmiertelne niebezpieczeństwo. Zarówno Pedigree i Royal Canin ma swoich odbiorców i zadowolone oraz zdrowo odżywione psy.
Jest grupa właścicieli, która bardzo silnie przekłada swoje emocje w kwestii żywienia na zachowanie swojego psa. Szczęście psa jest najczęściej projekcją szczęścia właściciela. W efekcie, żadna karma im nie pasuje, nie dlatego, że jest zła tylko dlatego, że ich emocje powodują, że sięgają po jedzenie gotowane, mięso itp. – krótko mówiąc, to co spełnia ich emocjonalne potrzeby. Najczęstszy mechanizm jest taki, że właściciel daje psu karmę (do której ma ograniczone zaufanie) i na każdą, nawet najmniejszą oznakę niezadowolenia psa (rzeczywistą lub wyimaginowaną) upewnia się w swoim przekonaniu, że karma jest niedobra i daje psu to, co uważa za właściwe, czyli jedzenie domowe. W efekcie pies się uczy, że jak nie zje karmy do dostaje coś smaczniejszego. To trochę tak, jak byśmy z naszym dzieckiem, kiedy nie chce zjeść obiadu w domu, zabierali go na pizzę i frytki. Szybko nauczy się zawsze odmawiać jedzenia tego, co mu podajemy, a my utrwalamy swoje poczucie, że pizza jest najlepsza i najzdrowsza. Jedzenie to w dużej mierze zjawisko psychologiczne, a smak to odczucie, które można warunkować. Należy zatem bardzo ostrożnie wyciągać wnioski na podstawie obserwacji naszych ukochanych psów i zawsze patrzeć obiektywnie na zachowania i obajwy.
Kwestia negatywnych opinii na temat karm jest zjawiskiem związanym z liczbą sprzedanych opakowań. Wiemy, że odsetek problemów związanych z żywieniem jest stały w populacji. Np. około 20% psów ma biegunkę przynajmniej raz w miesiącu (z bardzo różnych przyczyn). Więc, jeżeli mamy markę, która sprzedaje np. milion opakowań rocznie to ilość problemów będzie proporcjonalna i będzie wynosiła około 200 tys. przypadków, kiedy porównamy z marką o identycznej jakości, która sprzedaje 10 tysięcy opakowań. Proporcjonalnie liczba problemów będzie znacznie mniejsza - 2 tysiące. Im marka jest dłużej na rynku tym więcej kumuluje się złych opinii (no, bo dobrych opinii prawie nikt nie pisze, bo po co). Z czasem, mimo tego, że karma ma nadal doskonałą jakość to osobie, która szuka informacji nagle wydaje się, że znana marka jest coraz gorsza, a to tylko efekt kumulowania się opinii wynikających z naturalnych zjawisk nie związanych z jakością produktu.
„Aczkolwiek nie przemawia do mnie skład ani odrobinę i tyle.” Jaki skład przemawia do właściciela? Czy najlepiej jakby było napisane mięso, mięso, mięso? Tyle, że samo mięso nie spełnia wymogów kompletności pokarmowej. No to, czym to mięso uzupełnić? Surowcami pochodzenia zwierzęcego, ale wtedy pojawią się opinie, że producent wrzuca brzydkie rzeczy. No to może zbożem i witaminami – zboże jest fe! A reszta to chemia. Bądź tu człowieku mądry. Niestety, żeby przemawiał do nas skład karmy musimy rozmieć podstawy budowania receptury kompletnego pożywienia (domowego czy gotowego), rozumieć ograniczenia i możliwości wynikające z dostępnych surowców. Pamiętajmy, że receptury karm powstają na podstawie bardzo głębokiego zrozumienia potrzeb zwierząt i wiedzy na temat technologii i produkcji i wymogów bezpieczeństwa żywności. W efekcie dostajemy kompletne i bezpieczne pożywienie, które zaspokaja potrzeby pokarmowe naszego psa. Musimy tylko odpowiedzieć sobie na pytanie czy brak naszego zaufania wynika z rzeczywistych przesłanek medycznych, czy to tylko projekcja naszych emocji.