Miła Pani Kaiso, najpierw mówiłam m.in. o tym, alby najpierw pogłaskać lub pochwalić zwierzątko, potem dać mu żarełko. I demonstracja. I druga demonstracja, jak uczyć słowa "nie". Potem moja ogromna prośba do uczestników zajęć, aby przynieśli miękkie smakole, inne niż to, co pies dostaje w misce, byle nie drobne sypiące się z rąk granulki.
Nastepnego dnia były zajęcia praktyczne. I niemal wszyscy nagradzali najpierw żarciem, potem głaskaniem. I mówili "nie" bez wskazywania czynności zastępczej. I nikt nie przyniosł miekkich, nowych, odmiennych od codziennego żarcia smakoli...
Wbrew pozorom to optymistyczne - skoro dorośli ludzie, do tego kandydaci na psich trenerów, zapomnieli po 24 godzinach tak proste wskazówki, to może i dzieci zapamietają tylko rytmiczne słowa wierszyka, a co najwyżej nie zostawią na stoliku mleczka i jajeczka w obecności kotka?
Przynajmniej mam taką nadzieję
Zofia