Skopiowane z https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... 658&type=1 i https://www.facebook.com/events/593235824050463/ a tu artykuł w panorama Irl
http://www.panoramairl.com/wydarzenia/2 ... c-psa.html
Pilne niesłusznie oskarżona kobieta w obronie PSA! potrzebujemy wsparcia
Witam,
Otrzymaysmy dzis taki apel i od kilku godzin walczymy z czasem i
powiadamiamy kogo tylko mozemy,Emilia Hanley-prezes fundacji Kastor szuka pomocy dla tej kobiety i jej psa, nieslusznie potraktowanych jak
zbrodniarzy, bo nie znala jézyka...
Bardzo proszé o przeczytanie tego opisu w ponizszym mailu, bédé
wdziéczna za szybká odpowiedz, w srodé pies i kobieta majá po 1
procesie- ona ryzykuje grzywné jesli nie wiezienie, pies - smierc
filmik z jedynej wizyty podczas kwarantanny psa, nadal w kagancu:
http://www.youtube.com/watch?v=6aw83aIwDi0
Przepraszam ze tak chaotycznie, bardzo prosimy o pomoc, koniecznie musimy nagłośnić tę sprawę
Rozmawialam z poszkodowaná, weterynarzem oraz inspektorem zajmujácym sié sprawá, to niestety prawda, choc niektórzy mysleli ze to zmyslona historia - na pierwszy rzut oka nieprawdopodobna.
Kontakt do p. Urszuli Gralczyk: +353 87 984 01 18
mail:
lub na Facebook: https://www.facebook.com/urszula.gralczyk
From: ulciaa83
Subject: kobieta aresztowana w irlandii w obronie psa,pies w areszcie
1 Matka samotnie wychowujaca 9 letnie dziecko aresztowana za obrone psa
2 Poszukiwana przez 109 policjantow.
3 Dwie sprawy w sadzie w tym jedna specjalna w jednym dniu
4 Informowana o sadzie 18 godzin przed rozprawa , zero mozliwosci do
obrony
5 Nastepnie aresztowana i zastraszana najgorszym wiezieniem dla kobiet w
Irlandi
6Proba zlamania kobiety po przez dyskryminacje , wysmiewanie sie
,trzymanie w ciemnosci , zalatwianie potrzeb fizjologicznych na podloge
w celi ,brak wody i jedzenia
7Transakcja wymiany kobiety za psa .
8 Pies w areszcie , brak wody ,kaganiec przez 24 godziny , temperatura
powietrza 30 stopni , ale najwazniejsze ze nadal zyje !
Brak zainteresowania ze strony AMBASADY POLSKIEJ w Dublinie
Od 7 lat mieszkam w Irlandi , malym miescie Carlow , samotnie wychowuja 9 letniego syna . Po dlugich prosbach mojego syna uleglam i postanowilam zrobic mu niespodzianke na swita Bozego Narodzenia i podarowac w prezecie pieska .Po dlugich namyslach i poszukiwaniach w internecie jakiej rasy ma byc piesek przy dorastajacym dziecku , tak zeby niestwarzal zagrozenia a jednoczesnie zeby zapewnial nam bezpieczenistwo w domu , tym samym poznajac historie najwierniejszego psa na swiecie HACHIKO i po obejrzeniu filmu HACHIKO A DOG STORY zdecydowalam wspolnie z synem na pieska rasy Akita .
Wybralam American Akita , poniewaz ta rasa jest stosunkowo
mniejsza od rasy Japan Akita i lagodniejsza do dzieci. Nazwalismy go
Tajfun .Ze szczeniaka wyrosl piekny i madry pies . Tajfun nigdy niebyl
trzymany na lancuchu , nigdy nie poruszal sie sam i zawsze towarzyszyl
nam w zdarzeniach rodzinnych i codziennych spacerach . Wspolnie ze mna i moim przyjacielem kazdego dnia odbieral moje dziecko ze szkoly , co wieczor zasypial przy nogach mojego synka w jego lozku , rano gdy slyszal budzik budzil go do szkoly . 22 czerwca wychodzac na spacer z psem
spotkalam na ulicy sasiadke , tez Polke , mieszkajaca w domu obok nas .
Pies zawsze, jaki i tym razem byl prowadzony na szelkach i krotkiej
smyczy ,ktora dawala mi calkowita kontrole nad psem . Z tego powodu ,ze
pies niejest na liscie niebezpiecznych psow w Irlandi . jak i ze nigdy
nnie przejawial zadnej agresji do ludzi nie mial zalozonego kaganca
.Sasiadka miala kaptur na glowie . W trakcie bardzo krutkiej rozmowy z
sasiadka , kiedy pies probujac obwachac paczke z chipsami trzymana przez
sasiadke w reku , zostal niespodziewanie agresywnie udezony przez
sasiadke w okolice glowy lub karku . Do zajscia dochodzi tak szybko i
niespodziewanie , ze niemam czasu na reakcje . Pies naturalnie ,
odruchowo stanal w obronie mojej i wlasnej i zlapal uderzajaca reke
sasiadki . Sasiadka energicznie wyrywa reke z uscisku psa , przy czym ja
go rowniez w tym samym czasie odciagam . Zajscie nietrwa wiecej jak setki
sekund . Po incydencie sasiadka wraca do domu i udaje sie do opieki
medycznej .Cala sytuacja jestem zszokowana , z tego powodu , ze nigdy
niespodziewala bym sie takiego zachowania ze strony jakiego kolwiek
czlowieka do mojego psa . Cala sytuacja jest o tobardziej szokujaca , ze
ta kobieta zarowno jak cala jej rodzina czasami odwiedzala nasz dom i
pies nigdy agresywnie sie nie zachowywal w jej obecnosci , nawet jej
dzieci godzinami potrafily bawic sie z moim synem i psem u nas w domu . W
efekcie zdazenia sasiadce zalozono kilka szwow , o czym dowiedzialam sie
kilka dni pozniej z Irlandzkiej lokalnej gazety . Przy czym odrazu po
zajsciu bylam w domu sasiadki, gdzie zostalam po traktowana agresywnie
przez jej meza i wyszarpana na zewnatrz jej domu , gdzie publicznie mnie
obrazano i wyzywano . Moj przyjaciel cala sytuacje zglosil na posterunku
Gardy kilka minut po zdarzeniu . Na Gardzie poinformowano go,ze nie maja
zadnej informacji z drugiej strony, ale ze beda sie z nim kontaktowali na
jego nr i moj, ktore zostaly zostawione dla oficera. W tym samym dniu
blisko polnocy, Garda wtargnela mi do domu, nie biorac ogladu na mnie i
na moje dziecko agresywnie bez zadnych wyjasnien , probowala zabrac psa
do uspienia,bez jakiegokolwiek wyjasnienia sprawy i pokazania
jakichkolwiek papierow. Nie podali mi nawet swoich imion.Nie pozwolilam
im zabrac psa,broniac sie ze tak powazna decyzje nie moze podjac tylko
oficer Gardy.Dzisiaj juz wiem, ze gdybym wtedy oddala swojego psa,pies
zostalby wywieziony w pole i zastrzelony!!!Oficer zabierajac moj nr
telefonu opuszcza moj dom ,wykrzykujac ze pies bedzie PUT DOWN, co znaczy
konkretnie utracony.Jestem calkowicie zdruzgotana ,jak i moje placzace,
wystraszone dziecko.Decydujemy sie bronic naszego kochanego psa za
wszelka cene.Moj przyjaciel zabiera psa do osoby,ktora ma duze
doswiadczenia z psami,zarowno jest wlascicielem kilku psow miedzy innymi
rasy Akita. Rozstanie z psem jest bardzo trudna decyzja, ale po obeznaniu
sie z irlandzkim prawem o ochronie zwierzat z 1911 roku!!!!zwierzeta w
Irlandii nie maja doslownie zadnych praw!!!!3 dni pozniej ten sam
oficer,po godzinie dziesiatej w nocy puka do moich drzwi.Szuka psa w moim
domu bez nakazu lub jakiegokolwiek pozwolenia.Na pytanie GDZIE JEST
PIES?, odpowiadam,ze pies jest poza miastem,nawet poza hrabstwem
Carlow.Oficer zaczyna byc agresywny,wychodzac z mojego domu wykrzykuje po
ulicy, ze pies i tak bedzie utracony, i ze sedzia bedzie szukal tego
psa.Te slowa sa przepowiednia prawdziwego horroru.Biorac oglad na swoje
dziecko, zmieniam mieszkanie w przeciagu kilku dni, pomimo ze mieszkam
tam kilka lat i moj syn jest bardzo zzzyty z okolica i przyjaciolmi na
osiedlu,ktorzy zaczeli rozpytywac o cala sytuacje. Na tym osiedlu sa
tylko 2 rodziny obcokrajowcow,oni i my. Tym samym trace duza kwote
pieniezna z depozytu domu, jak i jestem narazona na koszta nowego domu.
Ale zrobie wszystko aby moj syn uniknal ciezkich pytan przyjaciol o
utraceniu psa. Cala sprawa nabiera obrotow po opublikowaniu zdjec obrazen
sasiadki i artykulu extremalnie dramatycznego, gdzie moj pies przez garde
zostal opisany jako rasa wyksztaltowana do zabijania niedzwiedzi i ze
kobieta po tym ataku prawie nie stracila reki. Zdjecia obrazen sa
powiekszone na pol strony i to pierwszej strony gazety. Nie wierze
wlasnym oczomPo tej publikacji sprawy biegna bardzo szybko.Odwoze swoje
dziecko na kilka tygodni moim rodzicom do Polski. 17 lipca w godzinach
popoludniowych jestem poinformowana przez znajomego,ze ja i moj pies
jestesmy poszukiwani przez wszystkich 109 policjantow hrabstwa Carlow,
pomimo, ze garda ma moj nr telefonu. Nawet mieszkanie mojego znajomego
zostaje przeszukane w celu znalezienia niebezpiecznego psa. Moj znajomy
na moje polecenie podaje moj nr ktory garda i tak juz ma. Za kilka minut
jestem telefonicznie poinformowana,zeby wstawic sie na posterunku gardy w
celu wyjasnienia sprawy. Po dotarciu na stacje gardy jestem przepytywana
o miejsce pobytu psa. Informuje, ze pies ma nowy dom i znajduje sie
daleko poza hrabstwem Carlow i jest pod opieka doswiadczonego wlasciciela
psow. Po tej informacji sa mi do rak wcisniete dokumenty o moim
jutrzejszym porannym sadzie/10:30/. 18 godzin przed odbyciem sie sprawy.
Jestem zszokowana zabraniem mi calkowitej mozliwosci przygotowanaia sie i
obrony. Cudem udaje mi sie zdobyc jednego z najlepszych prawnikow w
hrabstwie. Umawiamy sie na 9 rano na zapoznanie sie ze sprawa.10:30
czekam na sadzie. Sprawa przebiega miedzy 12 a 13 godzina. Przesluchiwana
jest poszkodowana i jej maz oraz oficer gardy,ktory probowal zabrac psa z
mojego domu. Cale zeznania pod przysiega sa wielkim klamstwem. Kobieta
udaje, ze nigdy wczesniej nie przychodzila do kontaktu ze mna i moim
psem,ani jej dzieci. Jej maz wymysla kolejny atak mojego psa na ich syna.
Bez braku jakichkolwiek dowodow. Oficer gardy zeznaje, ze w podobnym
czasie zostala pogryziona jego corka w najwiekszym prawdopodobienstwie
przez tego samego psa. Opisuje psa wagi ok 10 kg. Moj pies wazy ponad
45kg. Ja w ogole nie jestem przesluchiwana. Adwokat stawia obrone na brak
czasu do przygotowania i tym, ze American Akita nie jest na liscie
niebezpiecznych psow w Irlandii i nie jest powinna miec kaganiec w
miejscach publicznych. Sedziego to nie interesuje, zapada wyrok DESTROYD
OF A DOG co znaczy ZNISZCZENIE PSA. Prawnik automatycznie sklada apel do
Najwyzszego Sadu. Jestem calkowicie zalamana. W drodze powrotnej do domu
otrzymuje telefon od gardy, ze jestem aresztowana, zeby okreslic swoja
pozycje lub natychmiastowo wstawic sie na posterunek gardy. Dzwonie do
adwokata, ktory teraz prowadzi inna sprawe w sadzie. Adwokat kieruje mnie
natychmiastowo do swojego biura prawnego. Przyjezdza po ok pol godziny,
udziela mi porad i przygotowuje mnie na to co nastapi. Ok 16 zglaszam sie
na stacje gardy,jestem przeszukana i sa mi zabrane rzeczy osobiste.
Natychmiastowo nastepuje 3 godzinne przesluchanie, w trakcie, ktorego
moje zeznania nie sa w pelni spisywane, wysmiewano mi sie do twarzy,
jestem zastraszana i dyskryminowana. Po przesluchaniu w przeciagu 3 minut
jest mi przedstawionych 5 nowych zarzutow, w tym: napasc fizyczna na
poszkodowana, uszkodzenie jej prywatnych rzeczy, prowadzenie
niebezpiecznego psa bez kaganca, prowadzenie niebezpiecznego psa na
dlugiej luznej smyczy jak i brak oznakowania psa. Z tego 3 ostatnie
zarzuty tycza sie tylko psow, oznaczonych na liscie niebezpiecznych psow
w Irlandii z roku 1986, do ktorych American Akita nie nalezy. W ogole
brak zapoznania sie gardy z prawem o kontroli i regulacji psow w Irlandii
z roku 1986.W tym samym momencie jestem poinformowana i natychmiast
przeprowadzona na specjalnie zwolany sad, ktory byl przygotowany i
zwolany podczas przesluchiwania mnie. Takie sady sa zwolywane w
przypadkach morderstwa do 2 dni. Rozprawa zaczyna sie ok 19:15 wieczorem.
Na rozprawie jest obecny moj prawnik i polski tlumacz. Rozprawa odbyla
sie bez obecnosci publicznej, tak samo jak i poranna. Sprawa konczy sie
po ok 1godzinie i 20 minutach. Zapada wyrok o moim aresztowaniu i
umieszczeniu mnie w jednym z najgorszym wiezieni dla kobiet w Irlandii.
Jestem ostrzezona, ze caly sierpien w Irlandii nie przebiegaja sady i do
nastepnej sprawy moge czekac w wiezieniu az do wrzesnia.Z powrotem jestem
przeprowadzona na posterunek gardy, gdzie poraz kolejny zostaja mi
odebrane moje rzeczy, jestem poddana kontroli osobistej i umieszczona w
celi z jednym materacem i dziura w podlodze do zalatwiania potrzeb
fizjologicznych. Przed wprowadzeniem do celi, najwyzszy dowodca gardy
sklada mi propozycje, ze jesli ujawnie miejsce pobytu psa moge wyjsc za
kaucja. Mam prawo do wykonania 1go telefonu. Dzwonie do przyjaciela,
ktory o wszystkim informuje moich przyjaciol, rodzine, poza moim
dzieckiem. Siedze roztrzesiona, zaplakana, w extremalnym stanie
psychicznym w celi. Jestem zdecydowana nie oddac psa. Dla jednych to
rzecz, dla mnie to czlonek rodziny,ktorego jestem zdecydowana chronic za
kazda cene!!!!!Na zewnatrz moj przyjaciel domaga sie kontaktu ze mna.
Pozwolono mu na telefoniczny kontakt. Pozniej dowiaduje sie, ze po tym
telefonie moj przyjaciel odbyl rozmowe z Inspektorem Gardy sam na sam,
podczas ktorej padla propozycja doslownie z ust inspektora:ODDAJ MI TEGO
PIEPRZONEGO PSA<JA CI ODDAM DZIEWCZYNE.Po tych slowach moj przyjaciel nie
wirzy wlasnym uszom. Czuje sie jak na posterunku policji gdzies w
Afganistanie lub innym kraju 3-go swiata. Moj przyjaciel postanawia
odszukac psa i oddac go w rece gardy po upewnieniu sie, ze pies nie
zostanie utracony i bedzie przewieziony do osrodka DSPCA.Nie moze rowniez
ryzykowac, ze bede w wiezieniu do wrzesnia i o calej sprawie dowie sie
moje dziecko. Ja siedze w celi i czekam na przewiezienie mnie do
wiezienia w Dublinie. W celi jest bardzo goraco,caly dzien bylo ponad 30
stopni.Jest mi bardzo zle, od wczoraj wieczor nic nie jadlam, chce mi sie
pic.Nie wiem co sie ze mna dzieje.Dzwonie na dzwonek przy drzwiach.Nikt
nie reaguje. Pukam w metalowe drzwi.Zero reakcji. Ze wszystkich sil
stukam w metalowe drzwi i krzycze.Po ok pol godziny przychodzi
oficer,zaglada przez okienko w drzwiach.Prosze o wode i wyjscie do
toalety. Mowi zebym uzyla dziury w podlodze i gasi mi swiatlo.Odchodzi.W
calkowitej ciemnosci krzycze i wale w drzwi i prosze o szklanke wody.Ta
sytuacja trwa ponad godzine, moze dwie..nie wiem juz..juz nie mam
calkowitego pojecia o czasie.Siedze i placze.Z powrotem wale w drzwi.Rece
mam juz calkowicie obolale.Przychodzi gardzistka z kajdankami.Prosze ja o
wode i o wyjcie do toalety. Ponownie jestem skazana na dziure w podlodze.
Tlumacze jej, ze jestem czlowiekiem, kobieta.Zabiera mnie do toalety i
dostaje szklanke wody.Chwile potem pojawia sie moj przyjaciel.Wymiana
zostala dokonana.Jest po polnocy..podpisuje dokumenty i odbieram swoje
rzeczy osobiste.Gardzista z wysmiechem ,lamanym polskim mowi mi CZESC i
DZIEKUJE.Moj przyjaciel po tym jak widzi w jakim jestem stanie, bez slow
zabiera mnie na pogotowie.Lekarka,tez obcokrajowiec,nie wierzy ze cos
takiego moglo wydarzyc sie w Irlandii.Dostaje Valium i inne leki
uspokajajace na najblizsze 3 dni.I po lekach nie moge zasnac.Placze i
jestem wystraszona.Jestem w domu, ale i tak boje sie, ze w kazdej chwili
sytuacja moze sie powtorzyc.Zostane znow aresztowana bez podstaw. Rankiem
udaje sie ponownie do lekarza, jestem calkowicie wykonczona.Probuje jesc
ale wymiotuje.Po dlugich prosbach,moj przyjaciel zabiera mnie do
weterynarza, od ktorego mial byc rano odebrany moj piesek i przewieziony
do osrodka DSPCA,gdzie mial czekac na decyzje Najwyzszego Sadu o jego
losie.Weterynarz ani personel nie sa w ogole zorientowani w
temacie.Mysla, ze szukamy zgubionego psa i zabieraja nas na zaplecze.
Pokazuje, ze ma tylko 2 psy. Calkowicie w tyle, w ostatniej klatce jest 3
ci pies,moj pies!!!!!!!Weterynarz jest calkowicie zaskoczony!!!!Zaczynam
plakac i moj pies tez.Tuli sie do mnie przez klatke proszac o wyjscie.
Jest stale od wczoraj w kagancu!!!!!W szelkach!!!!!!Nie ma wody i
jedzenia!!!!!!!!Dzisiaj jest ponownie ponad 30 stopni. W stalowym
magazynie nie jest o wiele mniej. Ale jednak stale zyje!!!!!!Probuje
przez kaganiec lizac pusta miske pokazujac ze nie ma wody!!!!!Moj
przyjaciel nagrywa cala sytuacje na telefon. Personel wpada w panike i
dzwoni na garde. Garda jest tu za 5 minut na czele z tym samym
inspektorem, ktory wczoraj dokonal wymiany z moim przyjacielem,obiecujac,
ze pies bedzie rano przewieziony do osrodka DSPCA . Garda jesta bardzo
agresywna , wyklinajac, szarpiac nas, popychajac, wyciaga nas sila przed
klinike . Pojawiaja sie jednostki uzbrojone w bron palna Probuja postawic
nam zarzut nielegalnego wnikniecia na teren prywatny. Nagrywam kawalek
zajscia przed klinika . Jeden z uzbrojonych oficerow probuje wyrwac mi z
rak telefon . Moj przyjaciel go zatrzymoje , ja uciekam i w szoku
probujac ratowac to male nagranie , chowam sie na cmetarzu . Placze i
przed oczami mam stale widok swojego placzacego psa . Moj przyjaciel
odbywa rozmowe z inspektorem . Informujac go o tym , ze do srodka
weszlismy droga legalna i zadaje mu pytanie , czemu zlamal jako inspektor
obietnice, ktora mu dal . Agresywny inspektor wykrzykuje ; widzisz ,ze
pies niezostal przecierz zastrzelony ! na zewnatrz wychodzi weterynarz
i daje obietnice , ze pies dostanie wode,i jedzenie i do wieczora bedzie
zabrany przez DSPCA i ze bedzie mial sciagniety kaganiec .Adwokat o calej
sytuacji jasno sie wyrazil , ze jest to jasna dyskryminacja .Teraz czekam
na Sad Najwyzszy . Niewiem jakie zarzuty jeszcze beda uzyte przeciwko
mnie , ale wiem napewno , ze zrobie wszystko zeby uratowac mojego
kochanego psa , Wszyscy nasi znajomi i ludzie , ktorzy znali Tajfuna
niewierza w cala sytuacje . Nawet nasi Irlandzcy przyjaciele i inni
wlasciciele psow sa zszokowani i nigdy o podobnej sytuacji w Irlandi nie
slyszeli .
POMOZCIE PROSZE +353 87 984 01 18